Upiekłam kilkadziesiąt jarskich pasztetów, każdy miał trochę inny skład i smak! I słusznie! Już starożytni Rzymianie znali pasztety, a Francuzi doprowadzili je do perfekcji. Wedle ich bardzo pojemnej formuły pasztet to mieszanina wcześniej poddanych obróbce cieplnej mięs, ryb, jarzyn, grzybów, jajek, sera, tłuszczu, kaszy czy mąki, zmielona lub posiekana i upieczona lub ugotowana w łaźni wodnej, otoczona ciastem lub nie. Krótko mówiąc, pasztet ma być pachnący i pyszny, reszta zależy od inwencji i fantazji kucharki!
A że dziś w duszy grała mi marchewka…😜
Składniki
6 dużych marchewek
½ selera korzeniowego
1 opakowanie selera naciowego - dowolnie
2 duże cebule - dowolnie
1 por - dowolnie
1 woreczek ugotowanej kaszy bulgur
½ szklanki nasion słonecznika
1 jajko
3 łyżki siemienia lnianego mielonego
1 szklanka płatków owsianych
⅓ szklanki oleju
1 łyżka masła
3 łyżki płatków drożdżowych
sól, pieprz do smaku
czosnek, kurkuma, kminek, płatki chilli, gałka muszkatołowa wedle uznania
1 łyżka sosu sojowego
Kaszę w woreczku włożyłam do garnka z wodą, na garnku postawiłam duży durszlak do gotowania na parze z marchewkami i selerami, szczelnie przykryłam. Jarzyny na parze gotują się bardzo szybko! Po skończonym gotowaniu częścią wody ze smakiem jarzynowym zaparzyłam płatki owsiane, ziarna słonecznika i siemię. Całość wystudziłam, zmieliłam drobno w maszynce do mielenia mięsa i dokładnie wymieszałam dodając olej, jajko i przyprawy.
Upiekłam kładąc na wierzchu kawałki masła, w blaszkach wyłożonych papierem do pieczenia, aż do złotego koloru.
Uwaga! Pasztet warzywny łatwo przesolić, bo bardzo "kuli się" w pieczeniu!
Jemy pasztety z chlebem lub bez, z kiszonym ogórkiem, papryką lub ostrym sosem, na śniadania i kolacje, świetnie sprawdzają się w czasie świąt.